Czy zastanawialiście się kiedyś skąd bierze się w ludziach ten lęk przed wampirami? Skąd w ogóle pomysł by istniało coś tak nietypowego jak wampir? Na to pytanie trudno odpowiedzieć, ale faktem jest, że ludzie boją się tego co nieznane, a dzisiaj medycyna potrafi już wyjaśnić pewne choroby, które wcześniej określano jako wampiryzm. Omawiana tutaj gra to piąta i ostatnia część epickiej historii o losach Kaina i Raziela, w końcu autorzy postanowili zdradzić wszystkie sekrety...
|
|
Gra kończy się mniej więcej tam gdzie zakończył się Soul Reaver 2, na szczęście dla tych, którzy nie ukończyli poprzednich części instrukcja bardzo ładnie opisuje wszystkie wydarzenia (te z Blood Omen 2 nie są brane pod uwagę) Nie mam zamiaru tutaj tego streszczać, bo nie widzę większej potrzeby, w każdym razie zarówno Kain jak i Raziel stoją na rozdrożu i próbują w końcu rozstrzygnąć spór oraz odnaleźć swoje przeznaczenie.
Raziel Raziel pokaż żuchwę...
|
Fabuła w tej grze to zresztą znakomity jej atut (jak chyba w każdym odcinku tej historii) widać wyraźnie, że wszystko dokładnie przemyślano, nie jest to coś pisanego na kolanie. W grze wcielamy się tym razem w obu bohaterów i w raz z jej przebiegiem kierujemy bądź Kainem bądź Razielem. Ciekawy pomysł trzeba przyznać, jest to o tyle intrygujące, że obaj krążą w czasie i zdarza się, że odwiedzimy te same miejsca ale kilkaset lat wcześniej, bądź w innej sferze.
Powrót laleczki Chucky
|
Przebieg gry różni się dość znacząco od tego co dotychczas mieliśmy w tytułach tej serii. Zerwano tutaj z tradycją i gra nie przypomina już Zeldy, ze znanych pozycji to najbliżej tutaj do Devil May Cry. Mamy statyczne, a nie ręcznie kontrolowane kamery, jest dużo walczenia, a mniej zagadek niż kiedyś (co nie oznacza, że są łatwe) Dla mnie jest to krok w dobrym kierunku, gra stała się bardziej dynamiczna, ale wielu fanom (zwłaszcza SR) może się to nie podobać. W każdym razie walki są bardzo efektowne, obie postacie mają tutaj podobny zakres ruchów i oprócz Soul Reavera mogą posługiwać się telekinezą (doskonały patent). Na porządku dziennym jest wbijanie przeciwników na kolce, czy zrzucanie ich z podwyższeń. Aż czuje się tą wampirzą siłę. W walce wręcz mamy trochę fajnych kombinacji, a wraz ze wzrostem doświadczenia (taaak, kiedy zabijamy moc Reavera rośnie) dostajemy nowe.
|
Jak już wspomniałem bohaterowie są podobni, w zasadzie jedyna większa różnica to taka, że Raziel może się przemieszczać między sferami materialną i duchową. Wprawdzie Kain wypija krew, a Raziel pożera dusze, ale efekt jest ten sam, odnowienie energii. Pomimo tego trudno tutaj narzekać na nudę, dzieje się dużo, a zagadki są ciekawe.
Ostatni (nie)sprawiedliwy
|
Bardzo mocnym punktem LOK:D jest oprawa, ale to powinno być standardem dla wysoko budżetowych produkcji. Grafika jest bardzo ładna, mroczna i klimatyczna. Znakomicie wykorzystuje moc dostępnych kart graficznych, lecz co ciekawe wymagania nie są takie duże, na moim Athlonie 1400 działa bardzo płynnie nawet w wysokich rozdzielczościach. Ponadto napisy loading są bardzo rzadkie (co już jest standardem w tej serii) i inni producenci mogli by się uczyć od Crystal Dynamics. Dźwięk to też majstersztyk wysokiej klasy, zwłaszcza w kwestii dubbingu, postacie mówią znakomitymi głosami o odpowiedniej dykcji. Muzyka nie występuje cały czas, ale gdy się pojawia to zawsze ma to jakiś uzasadniony cel i jest świetnie dobrana do klimatu i tematyki gry.
Anioł aniołowi nierówny
|
Czas zbliża się aby napisać kilka słów na podsumowanie, a mi w gruncie rzeczy ciężko znaleźć tutaj jakieś wady. Niby może denerwować sposób zapisu gry, powodujący, że i tak zaczynamy od ostatniego czekpointu, ale to przecież już tradycja w tej serii. Postacie są do siebie podobne, ale przecież na ogół mamy jednego bohatera. W gruncie rzeczy największa wada to wtórność, gra nawet nie udaje, że jest czymś nowym, po prostu czerpie wzorce z najlepszych i umiejętnie je miesza. Dla fanów serii obowiązek, dla miłośników takich gier w sumie też, dla reszty ciekawy tytuł w, który warto pograć i taka też ocena.
|
|
|
|